Symfonia Spierdolenia cz. 2 - Ostatnie Akordy

Uwertura
>zwariowałeś
>odbiło ci
>twój mózg przestał pracować prawidłowo
>chwilę temu dziewczyna, którą chciałeś przeprosić, nie chciała nawet z tobą rozmawiać i nie przyjęła kwiatów ani przeprosin
>odeszła nie oglądając się za siebie
>matka i best friend cię pocieszali
>już po koncercie
>siedzisz właśnie na parapecie
>spoglądasz w dół
>w chuj wysoko
>wychylasz się
>best friend łapie cię za rękę
>"kurwiu, anon, tylko spróbuj to urwę ci łeb razem z kręgosłupem"
>bezwiednie schodzisz z parapetu

Akt I
>wszystko dzieje się jakoś tak nienaturalnie szybko
>poszedłeś gdzieś z rodzicami
>jakaś restauracja
>coś zjedliście
>z kimś się pożegnaliście
>wracasz do domu
>matka pyta, co to była za dziewczyna
>nic nie odpowiadasz
>idziesz do swojego pokoju
>otwierasz fejsa
>jedziesz po niej jak po suce
>"anon, nie wierzę, że to ty piszesz"
>"to co napisałeś boleśnie mnie utwierdziło w mojej decyzji"
>urągasz jej dalej
>"nikogo nie udawałam"
>"zwłaszcza przed Tobą"
>"bo Cię kochałam, wiesz?"
>feels.exe restarted propertly
>cojarobie.gif
>zaczynasz płakać
>uświadamiasz sobie, że znów ją skrzywdziłeś
>że utwierdziłeś ją w tym, czemu chciałeś zaprzeczyć
>"Problem w tym, że to ja najprawdopodobniej kochałam kogoś, kto nie istnieje. Nie poznaję Cię w tym roku i obawiam się, że właśnie taki jesteś naprawdę."
>"pa."
>kropka nienawiści
>ona znika
>ktoś inny pisze
>to jej best friend
>"anon, dziewczyna kazała przekazać, że nie ma już siły, że musisz być silny i że dasz sobie radę"
>o kurwa
>ona się chce zabić
>chwytasz telefon
>chcesz zadzwonić
>stoisz jak jebany posąg 45 minut gapiąc się na napis "połącz"
>rzucasz fonem
>płaczesz
>w głowie widzisz już jej martwe ciało bezwładnie zwisające na sznurze
>zapada ciemność
>budzisz się rano
>okazało się, że zemdlałeś z wycieńczenia
>następne dni nic nie czujesz
>nic a nic
>dowiadujesz się jedynie od jej best friend, że żyje
>chwała Bogu
>nadchodzi dzień twoich urodzin
>jesteś załamany
>nic nie sprawia ci radości
>rodzina zabiera cię do klubu na billard i kręgle
>ostatnią osobą, z którą grałeś w billard była ona
>prawie się rozpłacz, na szczęście jest ciemno i rodzinka nic nie podejrzewa
>wróć do domu
>dostałeś od niej życzenia urodzinowe
>ryczysz
>błagasz ją o rozmowę
>po ogromnej batalii w końcu pozwala ci do siebie zadzwonić
>rozmawiacie całą noc
>każde jej następne słowo to nowy ból
>"poradziłam sobie sama"
>"już nie będę taka naiwna"
>"znacznie lepiej jest być samemu"
>"nigdy mnie nie kochałeś. Kochanie to postawa, a Ty nigdy się nią nie wykazałeś"
>"ja wtedy naprawdę chciałam się zabić. Ale czekałam... Nie wiem dlaczego... Czekałam, aż zadzwonisz... Ale nie zadzwoniłeś"
>rzucasz się jak ryba na lądzie
>dźgasz się raz po raz scyzorykiem w nogę, w rękę, ale to nic nie daje
>to nie sen
>"Błagam, dziewczyno, ukarz mnie"
>"nie chcę, anon. Ja cię kocham. najwyraźniej jednak się pomyliłam"
>rozmowa kończy się o świcie, ale umawiacie się na jeszcze jedną
>tak bardzo chcesz umrzeć
>mija kilka następnych, pełnych pustki dni

Akt II
luty 2k15
>ni stąd ni zowąd dziewczyna pisze
>ty odpisujesz
>śmieszkujecie chwilę o muzce
>cotusiedziejetojanawetnie
>następne dni mijają jakoś dziwnie
>raz piszecie i śmieszkujecie
>a raz piszecie i tylko ból i cierpienie
>przygotowujesz się na konkurs z muzyki
>w chuj ważny
>krajowy
>rodzinka zostawia cię samego w domu na trzy dni
>trzy bite dni nie śpisz, jesz raz dziennie o 2 nad ranem, grasz na pianinie i przygotowujesz się do konkursu
>czasami z nią śmieszkujesz
>nagle kontakt z nią się urywa
>"dziewczyno, co się dzieje?"
>"nic, u mnie wszystko ok. nie musisz się o mnie martwić."
>same kropki nienawiści
>dowiedz się, że ona chce się wykończyć
>martw się jak cholera
>wiedz, że nic nie zrobisz
>deprecha motzno
>delira w chuj
>wyjdź z domu o 23:00 i idź przed siebie
>otrząśnij się gdzieś około 2:00 i zawróć
>uświadom sobie, że przeszedłeś jebane 13 kilometrów, nawet nie wiesz, jak
>wróć zmęczony do domu
>matka przyłapuje cię na tym, że płaczesz
>"anon, to chodzi o tę dziewczynę od kwiatów?"
>"nie, ja tak ostatnio mam"
>idź spać modląc się o zdrowie i siłę dla niej
>o siłę dla siebie
>o rozwiązanie tego strasznego konfliktu
>po kilku dniach dowiedz się, że nadal u niej źle
>Boże, czemu mnie nie słuchasz
>Czy Ty w ogóle tam jesteś?

Akt III
marzec 2k15
>jedziesz na konkurs
>masz drugie miejsce
>drugie miejsce w całym jebanym kraju
>chuj cię to boli
>chciałeś mieć pierwsze
>a zjebałeś na najprostszym pytaniu
>jesteś wkurwiony
>dziewczyna ci gratuluje
>jakoś cię to nie cieszy
>wracasz do domu
>dostajesz od swojej facetki propozycję jeszcze jednego konkursu
>also wyjazdu do opery
>powiadamiasz o obu dziewczynę
>ona na nic nie chce się pisać
>rozmawiasz z facetką
>facetka przypadkiem wspomina w rozmowie o dziewczynie
>odjebuje ci
>"gdyby pani ją widziała to może, to niech pani ją jeszcze raz zapyta"
>wieczorem dziewczyna pisze
>"anon, teraz przegiąłeś. Facetki w to nie mieszaj"
>kurwa mać
>znów wszystko się sypie
>odpierdoliło ci do reszty
>piszesz jej na fejsie pierdolony dialog dwóch swoich osobowości
>ona jest załamana tym, jak bardzo jesteś żałosny
>Twój stan psychiczn z dnia na dzień się pogarsza
>napierdalasz jej na fejsie kolejnymi smutami
>kurwa nawet nie wiesz po co
>chcesz bohatyrnąć
>Bóg Cię opuścił

Akt IV
kwiecień 2k15
>cały miesiąc minął jak jebane pierdolino stację Wygwizodowo Górne
>nawet nie wiesz, co się wtedy działo
>na jej fejsie przybywa wiadomości
>ona to wszystko czyta
>pewnego dnia błaga cię, żebyś się ogarnął
>że nic od ciebie nie chce, tylko tego, żebyś znów spróbował żyć jak dawniej
>Wiesz, że to niemożliwe, ale jej obiecujesz
>nie mija kilka dni i znów wpadasz w doła
>życie, ty kurwo

KULMINACJA

maj 2k15
>słaby płomyk życia wciąż się tli
>jedyne, co czujesz, to smutek
>masz tego dosyć
>w jednym z pocisków na jej fejsa piszesz "Niech teraz coś się wydarzy. Cokolwiek. Ja nie mam zamiaru już nic robić .Jeżeli nic się nie stanie, to koniec ze mną, poczekam góra trzy tygodnie. Więcej czasu nie znajdę"
>nawet nie wiesz, czy masz jeszcze jakieś życie poza tym
>niby tak
>ale chuj cię to boli
>ktoś tam czasem się do ciebie odezwie
>ktoś coś napisze
>ktoś chce się spotkać
>nawet nie pamiętasz, kto
>masz to w dupie
>chcesz tylko z nią porozmawiać
>rozwiązać ten konflikt raz na zawsze
>odbudować relację, która była Ci tak droga
>uświadamiasz sobie, że pisanie do niej nic nie da
>musisz przestać się nad sobą użalać
>musisz spróbować pokazać jej, że dajesz sobie radę
>że znów są z ciebie ludzie
>starasz się ogarnąć
>24 maja 2k15
>niedziela
>śpisz sobie smacznie po niedzielnym obiadku
>budzi cię twój brat
>"anon, jakaś dziewczyna z twojej muzycznej do ciebie, mówi, że cię zna"
>o kurwa
>biegniesz do okna
>to auto jej rodziców
>kurwa mać ja pierdolę
>schodzisz powolutku na dół
>jej i twoi rodzice i... ona... siedzą przy stole
>KURWA MAĆ
>Twoi rodzice przerażeni patrzą na jakieś kartki
>...
>o chuj
>OCHUJKURWAMAĆJAPIERDOLE
>wydrukowali wszystkie twoje pociski
>wszystkie w chuj
>eski, fejs, wszystko kurwa
>i każą rodzicom czytać
>"Anon, chodź tutaj" mówią twoi rodzice
>ten ich wyraz twarzy śni ci się do dziś
>ta trwoga, zażenowanie, okropne zaskoczenie
>oni nic nie wiedzieli
>nic a nic
>jej rodzice są wkurwieni jak cholera
>"Chłopie, jesteś dorosły, bardzo cię proszę żebyś przestał"
>"mogliśmy pójść z tym gdzieś indziej"
>"przyszliśmy tu, bo nasza córka się o ciebie martwiła, mówiłeś, że chciałeś się zabić"
>"a doskonale wiesz, że jest chora i każdy stres to dla niej ból"
>"chcemy ją tylko chronić"
>chcesz coś powiedzieć
>odzywa się ona
>"anon, ja nie rozumiem, czemu ty tak zareagowałeś"
>"przecież między nami w sumie nic nie było"
>otwierasz usta, żeby coś powiedzieć
>information processed
>dociera do ciebie co właśnie powiedziała
>Kernel panic, system shutdown
>
>_
>
>_
>restart
>_
>stół
>jebany stół
>gapisz się na jebany stół
>wokół są jacyś ludzie
>ostatnie 30 minut przesiedziałeś gapiąc się na stół
>ona i jej rodzice już dawno wyszli
>twoi rodzice siedzą obok ciebie i pytają, kim byli ci ludzie, co się stało, skąd to wszystko
>twoja matka płacze
>twój ojciec jest przerażony
>oni od początku Twojego życia stoczyli batalię o Twoje zdrowie i życie
>poświęcili więcej niż mieli
>rozjebali kilkaset systemów, żeby końcu uratować Twoje wątłe zdrowie gdy byłeś mały
>a dziś czytają, że chcesz się zabić
>matka we łzach
>"anon, proszę, odezwij się"
>powoli zaczynasz im opowiadać
>od samego początku
>aż do tego dnia
>nie rozumieją
>nikt nie rozumie

EPILOG
>od tego dnia przestajesz żyć
>śmiejesz się, ale się nie cieszysz
>smucisz się, ale nie płaczesz
>grasz na instrumencie, ale się nie wczuwasz
>wszystko cię wkurwia
>odjebujesz jakieś testy na koniec roku
>coś tam zaliczasz
>dostajesz się na jakieś studia
>chuj cię to boli
>znikasz na 24 godziny z domu
>szukają cię bagiety
>tymczasem ty chodzisz po jebanej plaży przez 18 godzin
>śpiąc jak menel pod schodami
>wracasz do domu
>wszyscy w płacz
>"anon, gdzie byłeś"
>"na spacerze"
>wszyscy się o ciebie martwią
>wysyłają cię do psychologa, psychiatry
>gówno to daje
>nie chcesz się leczyć
>nic nie chcesz
>twoim jedynym celem staje się to, by wszyscy dali ci spokój
>by nikt już nic od ciebie nie chciał
>tak bardzo chcesz umrzeć, siedząc gdzieś w pustym mieszkaniu z daleka od innych, zapomniany i zostawiony samemu sobie
>siedząc przy fortepianie
>grając melodie, które ci ją przypominają
>chlejąc whisky butelka po butelce
>aż śmierć cię pocałuje
>
>
>
>życie to choroba

Komentarze

  1. https://pastebin.com/ajxts40C

    Tutaj część trzecia dla zainteresowanych tą telenowelą

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziady cz. 2137 "Kremówkarz wojtyła"

Pasta o Cejrowskim (wszystkie części)

LwG